Przekopiuj poniższy tekst do edytora Word.
Henryk
Sienkiewicz, W pustyni i w puszczy
(fragment)
Nowa siedziba, którą Staś nazwał „Krakowem”, została
urządzona w przeciągu trzech dni. Ale przedtem złożono w „męskim pokoju” główne
pakunki — i w chwilach wielkiej ulewy młoda czwórka znajdowała w olbrzymim pniu
jeszcze przed wykończeniem mieszkania doskonałe schronienie. Pora dżdżysta
rozpoczęła się na dobre, ale nie były to nasze długie, jesienne deszcze, w czasie
których niebo zawleka się ciemnymi chmurami i nudna, uciążliwa słota trwa przez
całe tygodnie. Tu kilkanaście razy na dzień wiatr przepędzał po niebie wzdęte
obłoki, które zlewały ziemię obficie, po czym znów rozbłyskiwało słońce, jasne,
jakby świeżo wykąpane i zalewało złotym światłem skały, rzekę, drzewa i całą
dżunglę.(…)
Lecz gdy chmury pokrywały chwilami gwiaździste niebo i
deszcz poczynał padać, czyniło się bardzo ciemno, a we wnętrzu baobabu tak
czarno jak w piwnicy. Chcąc temu zaradzić Staś kazał natopić Mei tłuszczu z
zabitych zwierząt i urządził z blaszanki lampę, którą zawiesił pod górnym
otworem, zwanym przez dzieci oknem. Światło bijące z tego okna, widne z daleka
wśród ciemności, odpędzało dzikie zwierzęta, ale natomiast przyciągało nietoperze,
a nawet i ptaki, tak że w końcu Kali musiał urządzić w otworze rodzaj zasłony z
cierni, podobnej do tej, którą zamykał na noc otwór dolny.
Jednakże w dzień, w chwilach pogody, dzieci opuszczały
„Kraków” i krążyły po całym cyplu. Staś wyprawiał się na antylopy-ariele i na
strusie, których liczne stada pojawiły się w dole rzeki, a Nel chodziła do
swego słonia, który z początku trąbił tylko o żywność, a potem zaczął trąbić i
wówczas, gdy mu się nudziło bez małej przyjaciółki. Witał też ją zawsze z
wyraźną radością i nastawiał natychmiast swoje olbrzymie uszy, jak tylko
usłyszał z daleka jej głos lub kroki.
Henryk Sienkiewicz, W
pustyni i w puszczy (fragment)*